Kilka dni temu przyszła do mnie długo wyczekiwana paczka od Colourpop Cosmetics. Na instagramie możecie zobaczyć efekty zabawy z ich kosmetykami. Byłam zawsze bardzo ciekawa tej marki nie tylko ze względu na ceny, które bez wahania mogłyby być wyższe, ale też mnóstwo doskonałych opinii, szczególnie na amerykańskim YT. Jeżeli w jakimś stopniu oglądacie zagranicznego YouTube’a związanego z branżą makijażową, to na pewno znacie tę markę.
Czym jest Colourpop?
Colourpop to BARDZO TANI /ich ceny po prostu powalają/ kalifornijski brand kosmetyczny założony w 2014 roku. Ich kosmetyki są wegańskie i cruelty-free /nietestowane na zwierzętach/. Najbardziej popularnymi produktami marki stały się Ultra Matte Lip, czyli komfortowe matowe pomadki w płynie za jedyne 6$ oraz rozświetlacze o masełkowej konsystencji za 8$.
W moim zamówieniu, które wykonywałam w Cyber Monday, zawarłam wszystkie najbardziej interesujące mnie rzeczy. Za całość zamówienia zapłaciłam ok. 55$ już z wliczoną przesyłką do Polski /płatność PayPal/. Czas realizacji wyniósł 19 dni, więc nie jest to jakiś tragiczny okres oczekiwania jak na przesyłkę ze Stanów. Nie pamiętam dokładnie jakie promocje proponował wtedy brand ale na pewno wyszło taniej niż byłoby to w regularnych cenach.
Colourpop często daje możliwość kupienia produktów taniej. Za każdym razem gdy wchodzę na ich stronę nie sposób ominąć wzrokiem przesłodkich banerów, które mówią o nowych promocjach. Obecnie promocje obejmują bestsellery, które można kupić za parę “baksów” mniej.
Jeżeli ktoś z Was nie jest przekonany, boi się lub po prostu nie lubi zamawiać z zagranicy to w Polsce jest mnóstwo pośredników, którzy sprowadzają produkty do kraju. Tu jednak trzeba się liczyć ze zdecydowanie większą kwotą do zapłaty.
Moje zamówienie.
Gdy wybierałam produkty ze strony, chciałam aby zamówienie było jak najbardziej kompletne w celu przetestowania jak największej ilości rzeczy. Wybrałam kosmetyki z właściwie 3 kategorii: twarz, oczy, usta.
Produkty do twarzy.
Must-have od kiedy tylko pojawił się pierwszy raz na stronie- korektor No Filter Concealer.
Dzięki swatchom w internecie wybrałam sobie odcień 05 FAIR, który dla mnie jest idealny /neutralny z widocznymi żółtymi podtonami/.
Sama konsystencja produktu jest bardzo unikalna. Korektor rozprowadza się wręcz bezbłędnie, nie tworzy żadnych smug czy przetarć, nie waży się. Jak pierwszy raz zeswatchowałam go na ręce poczułam niesamowitą jedwabistość i niepowtarzalność w konsystencji. Po nałożeniu na twarz jest na tyle przyjemny, że prawie zapomniałam go przypudrować.
Naprawdę jestem w głębokim szoku, bo nie oczekiwałam aż takich efektów. Korektor ten jest porównywalny do Tarte Shape Tape, ja jednak nie miałam okazji go jeszcze wypróbować, więc nie chcę siać niesprawdzonych opinii.
Tutaj pokażę Wam porównanie z innymi moimi korektorami.
1. Astor 24hr Concealer /najjaśniejszy odcień/ 2. Maybelline Eye Rewind /neutralizer/ 3. Maybelline Eye Rewind /light/ 4. Rimmel Match Perfection /030 classic beige/ 5. L’Oreal True Match /2 vanilla/ 6. Maybelline Fit Me /10/ 7. Kobo Modeling Illuminator /101/
Cena korektora to 6$, więc około 22 zł za 4 gramy produktu (porównywalnie Maybelline Age Rewind ma 6,8 ml).
Rozświetlacz Lunch Money Super Shock Highlighter– bestseller produktów Colourpop.
Nie miałam w planach kupowania rozświetlacza, bo po pierwsze- nie jestem ich zagorzałą fanką, a po drugie nie byłam przekonana do kolorów. Jednak tutaj trafiłam w dziesiątkę.
Po prostu przecudny rozświetlacz z bardzo drobno zmielonymi drobinkami. Kolor jest bardzo trudny do określenia, ponieważ gdy go nakładam wydaje mi się być złoto-szampański, natomiast gdy światło padnie na twarz połyskuje na piękne ciepłe srebro. Bardzo mi się ten efekt podoba, ponieważ mam tutaj tak jakby dwa produkty w jednym a dzięki temu zyskuję niesamowitą niewymiarowość.
Konsystencja bardzo mnie zaskoczyła- na tyle, że za mocno wepchnęłam w niego palucha i zrobił się odcisk. Jest tak mokry mimo swojej stałej konsystencji, że wygląda jak prawdziwa tafla nawet po jednej warstewce. To niepowtarzalnie jedwabisty rozświetlacz o masełkowej konsystencji.
Jest to produkt, o którym spokojnie można powiedzieć, mówiąc o najlepszych rozświetlaczach na świecie.
Cena rozświetlacza to 8$, więc około 29 zł za 4,2 gramy produktu (porównywalnie Lovely Gold Highlighter 10 gram).
Produkty do oczu.
Najbardziej rozchwytywany produkt marki tego roku- paleta cieni Yes, Please.
Jak tylko pierwszy raz zobaczyłam paletę w internecie, od razu wpadła mi w oko i na nią najbardziej się czaiłam.
Paleta Yes, Please zawiera 12 cieni do oczu /8 matowych oraz 4 metalicznych/. Wszystkie utrzymane są w zdecydowanie ciepłej tonacji dlatego też będą idealne na lato, bądź dla tych którzy kochają takie kolorki bez względu na porę roku. Tekstura cieni jest bardzo przyjemna. Maty pięknie blendują się na oku, a metaliki mają niesamowity, niezanikający pigment.
Pondato bardzo poręczne, małe tekturowe opakowanie pewno sprawdzi się idealnie w podróży. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to brak lusterka, jednak nie jest to coś, przez co skreślałabym paletę i wyrzucała do kosza ;).
Cena palety to 16$, więc około 60 zł za 12 cieni /każdy to 0,85 grama/ (porównywalnie Zoeva Cocoa Blend to 10 cieni o gramaturze 1,5 grama).
Paleta Double Entendre– czyli przypadkowy zakup, którego nie żałuję /takie lubię najbardziej ;)/
Tutaj znów mamy do czynienia z 8 matowymi oraz 4 metalicznymi przepięknymi, jak ja je nazywam, imprezowymi cieniami. Ta paleta jest na tyle uniwersalna, że można nią wykonać makijaż zarówno dzienny, z jedynie wykonturowanym okiem, jak i wieczorowy smokey-look. Ta paleta nie była przeze mnie aż tak dogłębnie “stestowana”, ale parę cieni użyłam i maksymalnie mi imponują. W tej palecie również nie ma lustra jednak lustrzane rose gold opakowanie nadrabia tę stratę.
Cieniem, który bez wątpienia przyciąga uwagę to Hot Bod czyli ciemnobrązowy matowy cień z wprasowanymi w niego złotymi drobinami. Jest on zdecydowanie najbardziej unikalny.
Cena palety to 16$, więc około 60 zł za 12 cieni /każdy to 0,85 grama/ (porównywalnie Zoeva Cocoa Blend to 10 cieni o gramaturze 1,5 grama).
Produkty do ust.
Strip Ultra Satin Lip- pierwszy zakup z kolorowych pomadek.
Najciemniejsza pomadka z całego zamówienia. Jest to odcień ciepłego, średnio ciemnego brązu. Najmniej jestem z tego zakupu zadowolona, ze względu właśnie na kolor /który na stronie wydawał się być jaśniejszy/. Jednak myślę, że będzie idealny na jakieś większe wyjścia lub do mocniejszych makijaży. Mamy tu do czynienia z satynową formułą, która jest przyjemniejsza dla ust aniżeli matowa.
Cena to 6$, więc około 22 zł za 3,2 gramy produktu (porównywalnie Golden Rose Longstay 5,5 grama).
Nie mogłam zrobić zamówienia bez kultowej Ultra Matte Lip w kolorze Midi.
Jest to produkt, o którym chyba najczęściej czytałam czy słyszałam jeżeli chodzi o markę Colourpop, i wcale się nie dziwię. Po pierwsze- formuła. Jest co całkowicie matowa pomadka w płynie /tak jak obiecuje producent/, która dość szybko zasycha na ustach. Trwałość jest całkiem dobra, bo nie ściera się dopóki czegoś nie zjemy /i to tylko od wewnętrznej części ust/. Mam wrażenie, że mimo iż jest matową pomadką to można ją dokładać bez obawy o skorupę na ustach. Po drugie- kolor. Idealny róż nude /jeżeli mogę to tak nazwać/. Jest bardzo zbliżony do Golden Rose Longstay nr 13, jednak ten z Colourpop jest jaśniejszy i ładniej /przynajmniej na mnie/ wygląda. I po trzecie- opakowanie. Przyjemne dla oka /srebrna zakrętka dodaje uroku/ oraz funkcjonalne /aplikator jest malutki i bardzo łatwo pomalować nim precyzyjnie usta/.
Cena to 6$, więc około 22 zł za 3,2 gramy produktu (porównywalnie Golden Rose Longstay 5,5 grama).
Kolejny kolor, który wybrałam ze słynnych pomadek to tym razem Magic Wand Ultra Satin Lip.
Pierwsze co narzuca mi się na myśl, gdy myślę o tej pomadce to w końcu idealny kolor nude dla mnie. Nie jest ani za ciemny, ani za jasny. Po prostu cudeńko. Jest troszkę ciemniejszy od mojego poprzedniego nude ulubieńca, czyli NYX cosmetics Lip Lingerie w kolorze 07 Satin Ribbon, ale absolutnie mi to nie przeszkadza.
Ta formuła podoba mi się jeszcze bardziej niż Ultra Matte. Zdecydowanie przyjemniejsza, niewysuszająca i równie trwała.
Cena to 6$, więc około 22 zł za 3,2 gramy produktu (porównywalnie Golden Rose Longstay 5,5 grama).
Podobno must-have do wszystkich pomadek od Colourpop- Lippie Primer.
Przeźroczysty primer do ust w konsystencji pomadki w sztyfcie. Jak obiecuje producent produkt ma za zadanie zniwelować wchodzenie pomadki w zagłębienia w ustach, przedłużyć jej trwałość trwałość oraz optycznie powiększyć i wygładzić usta. Jeżeli chodzi o te zapewnienia to jedyne z czym mogę polemizować to to, iż pomadka tak czy owak wchodzi w linie na ustach /przynajmniej w moim przypadku/. Poza tym produkt jest na pewno wart polecenia. Nie zostawia tłustej konsystencji i rzeczywiście produkt, który nakładamy na primer jest trwalszy.
Cena to 5$, więc około 18,50 zł za 1 gram produktu (porównywalnie MAC Prep + Prime Lip to 1,5 grama).
Podsumowanie.
Jestem bardzo, bardzo mile zaskoczona produktami marki. Już mam ochotę zrobić następne zamówienie z bardziej szalonymi odcieniami czy pomadek, czy palet /bo jak widzicie moje zamówienie opiera się sticte na odcieniu nude/. Jak na tę półkę cenową produkty są po prostu rewelacyjnie. By the way myślę, że byłyby świetne na skompletowanie sobie czegoś w rodzaju starter-set dla początkujących z makijażem.
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii na temat tej marki. Jeżeli posiadacie ich produkty piszcie jakie i jak Wam się sprawują.
Mam pytanie odnoście kupowania ze Stanów.
Czy ominęło Cię cło i gdybym zamawiała ze strony Colourpop nie byłabym narażona na dodatkowe koszty?:)
Hej Paulina! 🙂
Osobiście nie zostałam obciążona kosztem cła, aczkolwiek zależy to wszystko od wielkości zamówienia i niestety od szczęścia. Znam osoby, które robiły zamówienie ze Stanów o mniejszej wartości niż moje, a cło musiały zapłacić. Mniej więcej cło powinno Cię ominąć przy zamówieniu do 45euro.
Buziaki! 🙂
Hej.
Moja paczka z Coulourpop czeka od 18 lipca na WER okęcie lotnisko – status w tranzycie. Wiesz o co może chodzić? Dzwoniłam na pocztę na infolinię, byłam stacjonarnie w głównej placówce w moim mieście i nikt nie ma paczki i nie wie co się z nią dzieje… Trop urywa się na lotnisku. Zapłaciłam za nią ponad 60$…
Nie mam pojęcia 🙁 spróbuj skontaktować się z Colourpop, oni mają świetną obsługę klienta. A jak nie z nimi to koniecznie na lotnisko.